sobota, 22 marca 2014

XIV.Pierwszy dzień, pierwsze wrażenia, pierwsze ofiary

          Stoję już na krążku i słyszę odliczanie. Patrzę dookoła. Po prawej stronie widzę las ,a po lewej piasek i plaże , przed sobą mam łąkę ,na której znajduje się róg obfitości. Jest w nim bardzo dużo rzeczy. Nagle słyszę armatni wystrzał. To niemożliwe ,przecież dopiero minęło 30 sekund. Rozglądam się i zaczynam się śmiać. Jakiś chłopak zszedł z kapsuły przed czasem. No w sumie teraz jest o jednego zawodnika mniej pozostało jeszcze 22 zawodników do zabicia. Nagle orientuje się ,że zostało już tylko 10 sekund, dlatego postanawiam patrzeć tylko i wyłącznie w jeden punkt W RÓG OBFITOŚCI.

                                             1 ,2 ,3 ,4 ,5
                                                      7,8,9 iiiiiii 10

I zaczynam biec w prost przed siebie. Już jestem przy rogu. Widzę noże. Pospiesznie je biorę i wypatruje pierwsze ofiary. I widzę rudego chłopaka z piątego dystryktu , który najwidoczniej jeszcze nie ogarnął ,że igrzyska się zaczęły. Rzucam w niego i trafiam prosto w serce nie żyje. Słysze aż 4 armatnie wystrzały. Chyba Olafowi i innym też dobrze idzie myślę. Podbiegam do zabitego przeze mnie trybuta i wyjmuje mu nóż z klatki piersiowej. Nagle słyszę ,że ktoś czai się za moimi plecami. Odwracam się gwałtownie i rzucam nożem prosto w gardło jakieś blondynce. Spryciara chciała zabić zawodowca. Coś się jej to nie udało. Zdążyła już nawet wsiąść łuk i plecak. Oczywiście te rzeczy nie mogą się zmarnować. Biorę je więc. Następnie biegnę w stronę jakiś dwóch niskich chłopaków. Widać ,że zawarli sojusz ,niestety będzie on krótki. Podbiegam do jednego z nich i podrzynam mu gardło. Pada martwy. Jego przyjaciel miał więcej szczęścia i  udało mu się uciec.
     Rozglądam się i nie widzę już nikogo kogo mogłabym zabić lub ewentualnie dobić. Wszyscy pouciekali. Podchodzę do rogu obfitości , przy którym czekają już na mnie moi sojusznicy.
- Masz, zdobyłam go dla ciebie- rzucam łuk w stronę Julki.
- Mam już aż dwa , ale trzeci nie zaszkodzi ,dzięki.
- Zabiłem trzech ,a wy ile? - pyta Olaf.
- Też trzech- odpowiadam skromnie.
- My z Davidem po jednej- mówi Julka.
- A ty Mike?
- Ja na razie nikogo, stałem na straży- mówi. 
- OK co zrobimy z tymi wszystkimi rzeczami , przecież nie damy rady ich zanieść-pytam. Że mi wcześniej nie przyszło te pytanie do głowy. Co zawsze robili zawodowcy z tyloma rzeczami.
- Proponuje abyśmy rozbili tu obóz. Tak właśnie tu przy rogu obfitości. W nocy jeden z nas będzie stał na warcie a w dzień po 2 lub 3 osoby. Pozostali w dzień będą się rozglądać po okolicy i wypatrywać kolejne ofiary. Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy Julka, David i Mike, zobaczycie co jest w plecakach i ogarniecie obóz. Ja z Pati pójdziemy w teren- mówi Olaf. I wszyscy zgadzamy się z jego pomysłem. Julka i reszta rozpakowują plecaki. Ja biorę jeden z nich oraz parę noży , Olaf zaś bierze włócznie.
     Wyruszamy w stronę lasu. Patrze na Olafa ,który idzie przodem. Przypominają mi się poprzednie igrzyska, były jakieś dziwnie podobne do dzisiejszych.
- Trzeba zabić Lucasa- mówię.
- Pierw musimy go znaleźć ,a to raczej nie będzie takie proste.
- Damy rade- odpowiadam i nagle przystaje - słyszałeś?
- Ale co?- pyta zdziwiony Olaf.
- Ktoś nas śledzi.
- Skąd wiesz?
-Słyszałam szelest liści- razem z sojusznikiem podchodzimy do kępy krzaków i lekko je odsłaniamy. Widzę jakąś małą dziewczynkę ,która jest cała zielona.
- Po co ci kamuflaż skoro nie możesz usiedzieć cicho- mówię.
- Ale ja jaa ja- odpowiada przestraszona. Trochę mi jej żal zabijać. Jest w wieku mojego brata mimo tego wygląda na dziewięciolatkę- proszę nie zabijajcie mnie!
- Niestety musimy taka gra- mówi Olaf i bez wahania rzuca w nią swoją włócznie. Po chwili widzę jak mała pada martwa i słyszę armatni wystrzał. Nie jestem osobą ,która ma silną psychikę. Czuje jak po policzku spływa mi łza, którą szybko ocieram. Nie chce by Olaf ją dostrzegł.
- Chodźmy dalej- proponuję. Idziemy  przez las i dostrzegamy strumyczek. Bez wahania sięgam do plecaka i znajduje w nim coś na wzór butelki. Napełniam całą. Całe szczęście ,że ta mała rzeczka jest tak niedaleko rogu. Będziemy tu częściej przychodzić.
- Trochę wzruszyłaś się losem dziewczynki, co nie? -Olaf przerywa cisze. Czy on naprawdę chce mnie zdenerwować!
- Tak- przyznaje- to w końcu bardzo niesprawiedliwe ,że takie małe dzieci muszą walczyć.
- Masz racje. Ta dziewczynka była podajże z ósemki, nieźle się zakamuflowała. Jestem ciekawy jak oni to robią. Ale w sumie nam kamuflaż nie potrzebny. Dobra chodźmy dalej.
     Nagle dochodzimy do wielkiej łąki ,która jest pełna różnorodnej zwierzyny.
- Może się rozdzielimy- proponuje.
- Po co?
- Chciałabym coś upolować głodna jestem. A ty byś mógł się jeszcze rozejrzeć. 
-Nie wiem czy to taki dobry pomysł.
- Nie ufasz mi- mówię jego słowa.
-Eh niech ci będzie spotkajmy się w tym miejscu przed zmrokiem- ulega mi i idzie w przeciwną stronę. Ja zaś wypatruje pożywny posiłek. Biorę swój nóż i po cichu skradam się do jakiejś wiewiórki. Gdy jestem już dość blisko niej przeżynam jej ciało nożem. 
     Minęła już godzina a mój plecak wypełnił się samymi wiewiórkami. 
- Nie zła robota- myślę i nagle słyszę armatni wystrzał. Zastanawiam się kto tym razem poległ i nagle uświadamiam sobie straszną rzecz.
- A może to właśnie Olaf. Może to on przegrał z Lucasem- myślę i zaczynam biec do wyznaczonego przez nas miejsca. Biegnę bez tchu. I nagle dobiegam . Rozglądam się dookoła i nie widzę ani jednej żywej duszy. Postanawiam pobiec jeszcze kawałek. Przecież nie mógł odejść daleko. Nagle dostrzegam jakąś postać. To on rozpoznaję go po blond włosach. Podbiegam do niego i rzucam mu się na szyje. 
- Myślałam ,że to ty.
- Ale ty głupia jesteś. Nikt ze mną przecież nie wygra.
- A Lucas? Nie wiem co bym zrobiła gdyby cie zabił.
- Miałaś mi zaufać, nie pamiętasz.
- Ja przecież tobie ufam,ale jemu nie!
- Dobra ,dobra weź mnie nie denerwuj tylko chodź, już się ściemnia musimy wracać do rogu. Tak w ogóle co upolowałaś.
- Mam cały plecak wiewiórek.
- Super, będzie co jeść!
      
     Droga powrotna mija bez wrażeń. Dochodzimy do obozu cali i zdrowi. Widzimy już swoich pozostałych sojuszników siedzących przy ognisku.
- Słyszeliśmy dwa armatnie wystrzały. Już baliśmy się ,że coś się z wami stało- dramatyzuje Julka.
- Zabiliśmy jakąś małą dziewczynkę po drodze. Potem usłyszeliśmy kolejny wystrzał, niestety nie wiem kto umarł- opowiada Olaf.
- Macie może jakieś mięso. Strasznie głodny jestem, a w plecakach do jedzenia znaleźliśmy tylko jakieś nędzne paczki ciastek- narzeka Mike.
- Mamy cały plecak wiewiórek.
- O fajnie.
        Siedzimy wokoło ogniska i zaczynamy jeść. Zrobiło się już bardzo ciemno. Blask ogniska sprawia ,że czuję się jak w domu podczas letnich wieczorów. Nagle niebo robi się jakoś dziwnie jasne i słyszę hymn Panem. Wiem ,że to własnie teraz pokarzą poległych trybutów. Jako pierwszego widzę chłopaka z dziewiątki ,który wyszedł z krążka przed czasem, następnie widzę kolejne osoby. Jedną z nich jest dziewczyna także z dziewiątego dystryktu , która się do mnie zakradła. Potem rozpoznaję jeszcze małą dziewczynkę , którą zabił Olaf. Miał racje była ona z ósemki i miała na imię Rozalka.
- Naliczyłem jedenaście osób - informuje nas Mike.
- Wszystkie zostały zabite przez nas , oprócz dwóch., jedna wyszła przed czasem- mówię.
- Ciekawe kim była ta druga i kto ją zabił- ciekawi się David.
- A czy to ważne. Może zaśpiewajmy jakąś piosenkę- proponuje Julka i wszyscy się z nią zgadzamy. Zaczynamy śpiewać piosenki. Są one bardzo różne i charakterystyczne dla każdego z dystryktów. I tak o to śpiewając piosenki mija nam pierwszy wieczór.











sobota, 15 marca 2014

XIII. Pożegnanie

    Wstaję dość wcześnie. Nie przespałam pół nocy. Cały czas myślałam o igrzyskach i Olafie. Stwierdzam ,że on nie jest teraz najważniejszy i ,że powinnam zapomnieć o wczorajszym pocałunku. W końcu już dzisiaj staniemy do gry na śmierć i życie. Nie jesteśmy jedynymi zawodowcami. Julka, Mike i David też są dobrzy. Nie mogę mieć stu procentowej pewności ,że wygramy. Dlatego uważam ,że nie mogę o Olafie myśleć w taki miły sposób. W końcu on i tak nic do mnie nie czuje.
   Siadam przy stole i nakładam na talerz parę kromkę chleba i górę sałatki. Potem nalewam do miski zupę pomidorową. Nie jestem przyzwyczajona to jedzenia tak dużej ilości rzeczy ,ale wiem ,że te śniadanie jest moim ostatnim. Wiem ,że muszę się najeść do syta!
     Gdy właśnie skończyłam jeść , do jadalni wszedł Olaf. Bez słowa usiadł na krześle po drugiej stronie stołu i unikając mojego wzroku zaczął nakładać coś na talerz. Nastała długa chwila milczenia. Ciekawe dlaczego mnie tak ignoruje. Może jest na mnie obrażony. Po chwili nie wytrzymuje i wiem ,że muszę przerwać tą napiętą atmosferę .
- Coś się stało? -pytam. Nie odpowiada mi ,znowu milczy- Jesteś na mnie obrażony?- on nadal nie zamierza mi odpowiedzieć w końcu ni stąd ni zowąd zaczynam krzyczeć.
-Mógłbyś mi w końcu odpowiedzieć . Dzisiaj trafimy na arenę. Jesteśmy sojusznikami,a ty cały czas mnie ignorujesz - krzyczę i nagle zauważam na jego twarzy lekki uśmiech.
- ahahahah spokojnie ,nie wiedziałem ,że tak łatwo zdołam cię zdenerwować.
- Ty głupku - od razu się rozweselam, nie jestem wstanie się na niego gniewać.
- Jak tam przed igrzyskami. Przeszedł ci ten wczorajszy lęk. Gdybym nie wiedział o twoich umiejętnościach w życiu nie pomyślałbym ,że mieszkasz w dwójce. Jesteś taka delikatna i bezbronna.
- A ty niby niczego się nie obawiasz. Nie zgrywaj takiego twardziela!
- Niby czego mam się obawiać, na prezentacjach zdobyłem najwięcej punktów.
-Nieuwaga zabija równie skutecznie jak broń- cytuje znany cytat naszej trenerki.
- Sama zabijasz równie skutecznie jak broń- obraża się i nawet głupek nie wie ,że słowa które właśnie wypowiedział są dla mnie komplementem.
- Dziękuje- mówię, po czym Olaf unosi brew i analizuje przebieg rozmowy i zaczyna się śmiać ,a ja razem z nim.

                                                                      ***
     Siedzimy  już w wielkim poduszkowcu ,który wiezie nas do komor , w których znajdują się kapsuły. Nagle podchodzi do mnie jakaś pani i mówi ,że mam podać jej rękę , po czym wstrzykuje mi lokalizator. Po upływie zaledwie piętnastu minut każdy z trybutów znajduje się w swoich komorach. Patrze już prawdopodobnie ostatni raz na mojego stylistę.
- Dasz rade.
-Zobaczymy.
- Na pożegnanie chciałby ci coś dać , podaj mi rękę- bierze ją i zawiązuje na niej czarną bransoletkę z złotym serduszkiem , a na nim wygrawerowany jest napis: ,,Clove''.  Pamiętam ją doskonale. Moja siostra dostała ją kiedyś na urodziny od naszej mamy.
- Dziękuje- szepcze. Bardzo się ciesze ,że mogę mieć tą pamiątkę podczas trwania igrzysk. Nagle słyszę ,że zostało mi tylko 15 sekund. Ostatni raz przytulam Josha i żegnam się z nim, po czym wchodzę do kapsuły ,która momentalnie się zamyka.  Posyłam mojemu styliście ostatnie spojrzenie i za nim się orientuję znajduje się już na arenie...







środa, 12 marca 2014

XII. Ostatni wieczór

      Zaraz po kolacji idę do swojego pokoju. Biorę ciepły prysznic. Nie jestem zbytnio zmęczona więc postanawiam założyć piżamę dopiero przed snem. Dzisiejszy dzień jest dniem ostatnim , jutro trafimy na pełną przygód arenę. Nie ukrywam ,że trochę mnie to przeraża. Siadam na łóżku i rozglądam się po pokoju. Gdzieś w rogu dostrzegam półkę z książkami. Jestem zdziwiona, ponieważ przedtem jej nie zauważyłam. Podchodzę do niej i zaczynam przeglądać jej zawartość. Strasznie się dziwie,bo to co właśnie zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Na półce znajduje się 75 tomów książek. Wyciągam jeden z nich gdzie na okładce widnieje napis ,,Trybuci 74 Głodowych Igrzysk''. Już siadam na łóżku i zaczynam ją przeglądać , gdy nagle niespodziewanie słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę- krzyczę nie odrywając wzroku od książki. Do pokoju wchodzi Olaf.
- Co czytasz?
-A nic- przytulam książkę do siebie tak aby nie mógł zobaczyć tytułu.
- No pokarz- wyrywa jeden z tomów z moich objęć. Jego mina jest tak zdziwiona jak moja gdy go ujrzałam- skąd to masz?
- Leżała na półce- tłumacze się. 
- To co czytamy ?
- Pewnie- odpowiadam. Nie rozumiem po co w ogóle zadaje mi takie pytania. Otwieramy książkę i widzimy jakąś ładną blondynkę na pierwszej stronie. Poznaje ją to Glimmer , sojuszniczka mojej siostry.
- W tej książce pisze wszystko na temat każdego z trybutów. Jest tu ilość rodzeństwa ,data urodzenia, wykształcenie rodziców, w czym dana osoba była dobra, ile osób zabiła na arenie oraz jest zamieszczone zdjęcie rodzinne.
- Rzeczywiście- patrze z niedowierzaniem- skąd oni biorą te wszystkie informacje?
- Kiedy mój brat zgłosił się na ochotnika. Z moją rodziną został przeprowadzony wywiad.
- Racja. Przypomniało mi się jak moja mama specjalnie wysłała mnie na trening bym nie musiała w nim uczestniczyć .
- Pomysłowo. Ciekawe czy  z nami też wydadzą książki. 
- Na pewno. Na tej półce są wszystkie igrzyska aż do 75.
-Wow. Dobra to co czytamy dalej?
-OK- zaczynamy przewracać kartki. Czytamy wszystkie informacje na temat Glimmer i Marvela, aż w końcu dochodzimy do mojej siostry.
- Ciekawi mnie dlaczego nie jesteś do niej podobna- oznajmia Olaf.
- Ona i Ewa są bardzo podobne do mamy. Zaś ja i Łucja dostaliśmy urodę po tacie- wyjaśniam
- A twój brat?
- On do nikogo nie jest podobny - śmieje się. 
- Jak ma na imię?
- Oliver. 
- A no tak, grałem z nim kiedyś w piłkę. ONI CHODZILI RAZEM- wskazuje palcem ,gdzie jest napisane czy dany trybut był wolny i zajęty.
- Tak, na prawdę nie wiedziałeś- pytam zdziwiona. Zawsze żyłam w przekonaniu ,że wiedział o związku Cato i Clove. 
- Brat nic mi nie mówił, a Clove wspominała ci coś?
- Pewnie ,nie raz rozmawialiśmy o Catonie. 
- Co o nim mówiliście.
- Clove ciągle o nim gadała .Mówiła jaki on jest przystojny i jak bardzo jej zawrócił w głowie. 
- Hahahaha. To prawda ,każda za nim się uganiała. Ciekawe jak on to robił.
- Normalnie ,zresztą ty nie jesteś gorszy. 
- Mnie nikt nie chce.
-A Roksana?
- Przecież to tylko koleżanka, poza tym mi się nie podoba.
-Serio nie widzisz jak się za tobą ugania. Ciągle się do ciebie przylepia i udaje milutką. 
- Nigdy bym nie pomyślał ,że ona się ze mną zadaje tylko dlatego aby mnie zdobyć.
-No widzisz- postanawiam zakończyć temat i przewijać kartkę na następną stronę na której widzimy Catona. Patrzę na jego zdjęcie rodzinne i dostrzegam na nim zupełnie małą dziewczynkę. 
- Kto to? - pytam.
- Moja siostra.
- Ty masz siostrę ! -dziwie się . Byłam pewna ,że był jedynakiem.
- Miałem , zmarła tydzień przed drugimi urodzinami. Miała raka.
- Przykro mi- przytulam go. Bardzo mu współczuje. 
- Mam pytanie.  Czemu twoja osiemnastoletnia siostra nie mogła się za ciebie zgłosić- zaczynam się zastanawiać czy powiedzieć mu prawdę. Patrze w jego oczy i widzę ich błękit ich nie da się okłamać.
- Jest w ciąży. Wpadli ona i ten pryszczaty brzydal. Musze wygrać , moja rodzina se z kolejnym małym dzieckiem nie poradzi. Znowu będziemy głodować. Nie pochodzę z bogatej rodziny. Dwa lata temu moja matka chorowała, a Łucja leżała w ciężkim stanie w szpitalu.Domem zajmowała się Ewa i Clove. Mój ojciec ciągle pracował. Lecz jego pieniądze nie wystarczały na utrzymanie naszej całej siódemki. Clove mimo próśb matki postanowiła się zgłosić. Nie udało się jej. Mimo tego ,że miała ogromne szanse. Gdyby nie ten ciemnoskóry chłopak z jedenastki ona by wygrała, wygrałaby! A teraz boje się ,że sytuacja się powtórzy,że równie silny Lucas też mnie zabije!- zaczynam cała drżeć. Jest mi nie dobrze. Po raz pierwszy wyjawiłam komuś swoje obawy. 
- Nie zabije cię, rozumiesz ! Dostał mniej punktów na prezentacji od ciebie. Po za tym ja też jestem silny i obronie cię gdy będzie potrzeba. Zaufaj mi. 
- Nie ufam ci , jak mam ci zaufać. Cato też był silny. Mimo to moja siostra umarła!- krzyczę i nagle czuje ,że Olaf zaczyna się do mnie przybliżać. Po chwili czuje jego usta tuż koło moich . Ni stąd ni zowąd zaczynamy się całować. Jest to chyba mój pierwszy pocałunek. I muszę przyznać ,że jest niezwykły.
- Zaufaj- mówi do mnie Olaf po czym wstaje i nie czekając na moją odpowiedź wychodzi. Po jego ostatnim słowie nie mam pewności czy ten pocałunek był rzeczywiście prawdziwy. Może mój sojusznik chciał tylko zapewnić mnie ,że mogę na niego liczyć ,a tak naprawdę nic do mnie nie czuje i potajemnie kocha Roksanę xD. Nie mam pojęcia postanawiam przebrać się w piżamę i pójść spać. Jest to przecież ostatnia noc na miękkim łóżeczku. 























wtorek, 11 marca 2014

XI.Wywiady

     Jest dopiero siódma ,a już muszę zejść na śniadanie. Zaraz po nim spotkam się z Joshem moim stylistą ,który ma już gotową dla mnie sukienkę na wywiady. Jestem ciekawa jakie pytania zada mi Ceasar. Miejmy nadzieje ,że nie będę miała problemu z odpowiedzeniem na nie.
- Zaprojektowałem dla ciebie piękną błękitną sukienkę i czarne buty na obcasie do tego na twojej szyi zabłyśnie diamentowy wisiorek- wszystko brzmi świetnie oprócz szpilek , których wręcz nie znoszę. W swoim rodzinnym domu od lat nosiłam tylko jeden rodzaj obuwia i były to zniszczone ,zazwyczaj czerwone trampki. Oczywiście miałam jeszcze białe balerinki ,które ubierałam raz w roku z okazji dożynek.
- Świetnie- odpowiadam starając się ukryć niezadowolenie z butów.Zakładam sukienkę , buty oraz luksusowy dodatek. 
-Muszę przyznać ,że wyglądasz świetnie- mówi z uśmiechem na twarzy.
-Boje się tylko ,że się wywrócę nigdy nie chodziłam w takim obuwiu.
- Bez obaw ,nie ty jedna nie miałaś z nimi nigdy styczności. Buty są zaprojektowane specjalnie dla trybutów i wątpię aby dało się w nich zaliczyć glebę - nie jestem pewna jego słów ,ale mimo tego postanawiam się już nie przejmować.
      Idę do jakiegoś pokoju ,gdzie są już inni trybuci . Siadam na ławce koło Davida i Olafa. Obaj są ubrani w czarne garnitury ,które różnią się zaledwie krojem . Nagle w oddali dostrzega Zacka idącego w naszą stronę.
- Za pięć minut zaczynają się wywiady. Najpierw wchodzi jedynka . Potem ty Pati ,a potem Olaf. Wywiady innych trybutów będziecie mogli zobaczyć na ekranie. Chce wam jeszcze powiedzieć ,abyście byli szczerzy i dobrze oraz bez stresu odpowiadali - informuje nas. Po czym nagle zostaje wywołana Julka. Widać ,że rozmawia z Ceasarem swobodnie i na luzie niczym się nie przejmując. Następnie jest David a za nim w końcu ja. Wchodzę na scenę po czym widzę chyba cały Kapitol patrzący w moją stronę. Wiem ,że muszę wykorzystać jak najlepiej swoje 15 minut.
- Ty jesteś Patrycja tak? -pyta.
- Tak to ja , dziewczyna z dwójki.
-Słyszałem ,że nieźle rzucasz nożami , gdzie się tego nauczyłaś?
- Początkowo starsze siostry mnie uczyły ,a potem już tylko doszkalałam się na treningach. W naszej rodzinie rzucanie nożami jest czymś naturalnym , praktycznie każdy z nas jest w tej dziedzinie bardzo dobry - opowiadam ,staram się patrzeć tylko na Ceasara, bo wiem ,że gdybym spojrzała na tłum od razu ogarnął by mnie stres. 
-Rozumiem , dowiedziałem się ,że masz już aż czworo sojuszników . Jak myślisz dacie sobie rade. 
- Jesteśmy w końcu zawodowcami ,po za tym każdy z nas jest dobry w czymś innym co daje nam naprawdę dużą przewagę nad resztą trybutów. 
- OK Chciałbym jeszcze abyś opowiedziała nam trochę o twojej rodzinie.
- A więc mam trzy starsze siostry , w tym jedną martwą niestety oraz młodszego brata Olivera. Jedna z sióstr Łucja jest niepełnosprawna, Ewa natomiast jest siostrą bliźniaczką nieżywej Clove- wspominając o rodzinie bardzo się smucę. Ceasar chyba to wyczuł.
- Skoro Clove nie wygrała , to teraz ty wygrasz. Dziękuje ci bardzo za wywiad. -Wstaje z wygodnej pufy i idę dumnie  za kulisy. Słowa ,które wypowiedział ten kapitolińczyk sprawiły ,że podniosły mnie na duchu.
-Powodzenia - szepcze do Olafa i siadam na ławce obok Julki.
-Nieźle odpowiadałaś- przyznaje.
       Patrzę w ekran i widzę już siedzącego na wygodnym krześle Olafa.
- Podobny jesteś do brata ,podobny - komplementuje go Ceasar.
- Muszę to panu przyznać, rzeczywiście mam coś po nim -śmieje się 
- Te coś to uroda , masz dziewczynę?
- Nie-odpowiada krótko.
- A chciałbyś mieć ?
- Może - widzę jak twarz oblewa go rumieńcem. Pewnie zauroczyła go ta pusta brunetka o równie sztucznym imieniu Roksana, która chodzi z nami do szkoły. 
- Uuu. Dobra już nie będę taki dociekliwy. Powiedz tylko co czułeś wiedząc ,że wygrać może dwóch uczestników.
- Czułem ,że wreszcie moje marzenie się spełniło. Nigdy nie rozumiałem czemu zwycięzców nie może być dwóch , skoro z każdego dystryktu wybierane są dwie osoby.
- Jak myślisz ty i Patrycja wygracie. 
- Jestem tego pewien. Ona potrafi rzucać nożami ,a ja jestem dobry w bitwie wręcz. Myślę ,że damy sobie rade.
- No dobrze , dziękuje ci za wywiad. Miło było cie poznać .Wierze ,że wrócisz cały.
                                              







poniedziałek, 3 marca 2014

X. Prezentacje

     Wracam właśnie z ostatniego treningu. Dni ,które poświeciłam na ćwiczenia bardzo szybko mi minęły. Cały czas ćwiczyłam , nauczyłam się już w pełni pływać i lepiej poznałam swoich sojuszników. Okazało się ,że David tak samo jak ja ma dwie siostry i brata. Jest bardzo mądry , bystry i ma najwyższą średnią w szkole. Julka ma tylko czteroletnią siostrzyczkę Lenę. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Jej mama zajmuje się sprzedawaniem drogocennych kamieni, a jej tata jest sędzią i zna osobiście prezydenta Snowna! Mike zaś ma młodszego o rok barta i starszą o dwa lata siostrę Alice. Mieszka w jednym z domów w wiosce zwyciężców. Jego młoda mama wygrała 52 głodowe igrzyska i poślubiła nijakiego przystojnego Miłosza, który wkrótce stał się ojcem piegusa zwanego Mike.
 
                                                                                ***

        Siedzę na kanapie i rozmyślam. Nagle widzę Olafa, siada obok mnie i patrzy w moją stronę. Spoglądam na niego i widzę jego piękne ,błękitne ja woda oceanu oczy .Dopiero teraz dostrzegam jak bardzo jest przystojny. Pewnie miał już tyle dziewczyn ile gwiazd na niebie.
- Za godzinę mamy być na dole. Co zamierzasz im pokazać?- pyta. Jestem tak w niego zapatrzona ,że ledwo dociera do mnie to co mówi.
- Yyy myślę, że trochę porzucam nożami , a następnie pokarze swoje umiejętności pływackie, a ty?
- Dobry pomysł , co do mnie to zaprezentuje im techniki Karate i ,,pomacham'' trochę mieczem no i oczywiście jaki jestem silny. Denerwujesz się ? - pewnie dostrzegł lekkie zdenerwowanie na mojej twarzy ,które jednak nie jest spowodowane prezentacjami...
- Niezbyt, przez te parę dni wystarczająco dobrze poznałam swoich rywali i nawet jeśli dostane mało punktów to i tak łatwo ich zabije , a ty się boisz?
- No co ty , strach to nie dla mnie. Niech się boją ci z dwunastki i z jedenastki słabeusi!
- Dobrze gadasz , niech zginą przy rogu! -śmiejemy się.

                                                                                      ***
      Jestem już na dole i czekam na swoją kolej. Najpierw będą prezentować się trybuci z jedynki, potem my itd. Słyszę jak wywołują Julkę.
-Powodzenia- mówię jej. Po około trzydziestu minutach wychodzi. Widać ,że jest dumna z siebie zapewne dobrze jej poszło.
      Po jakimś czasie wywołują i mnie. Odważnie wstaję i kieruje się ku drzwi. Widzę całą sale tylko i wyłącznie dla mnie. To moje półgodziny i nie mogę ich zawalić. Szybko biegnę w stronę noży. Biorę trzy i w ciągu ułamka sekundy wszystkie trafiają w serca trzech manekinów. Robię ten sam trik jeszcze raz , po czy biegnę w stronę pływalni. Pływam na brzuchu ,na plecach , kraulem i pieskiem najszybciej jak potrafię. Potem wychodzę z basenu , patrze na organizatorów igrzysk i widzę na ich  twarzach wielki podziw.
- Dziękujemy Panno Patrycjo. Możesz już opuścić sale , to chyba wszystko co chcieliśmy u ciebie zobaczyć.
Wychodzę posłusznie i widzę Olafa ,życzę mu powodzenia. Jadę windą na swoje piętro i zaczynam zastanawiać się nad tym co powiedzieli do mnie organizatorzy. Czy ich słowa miały znaczyć coś pozytywnego czy negatywnego...? Nie mam pojęcia. Wchodzę pod prysznic, wybieram mydełko o zapachu aksamitnej mięty i szampon o zapachu dzikiej róży. Odkrywam nową funkcje. Jest to funkcja balsamu wybiera się kolor i oczywiście zapach , stawiam na czerwoną truskawkę .
     Gdy już w końcu się odświeżyłam i ubrałam. Wychodzę z pokoju na kolacje. Jestem niezwykle przejęta , ponieważ zaraz potem podadzą wyniki .Myślę ,że mi i moim kochanym sojusznikom poszło jak najlepiej. Zasiadam przy stole , gdzie już wszyscy na mnie czekają i nakładam górkę sałatki i miskę zupy pomidorowej . Zjadam wszystko do syta. Jestem dziś niezwykle wygłodniała ,przez cały pobyt tutaj ani trochę nie zachwycało mnie kapitolińskie jedzenie. Dopiero teraz spostrzegłam ,że mają tu niezwykle dobre posiłki.
      Po kolacji zasiadamy na kanapach przed telewizorem i czekamy aż zaczną podawać wyniki. Czekamy jakieś 5 minut ,po czym na ekranie ukazuje się jeden z organizatorów igrzysk. Zaczyna jak zwykle od pierwszego dystryktu. Maksymalnie można dostać 12 punktów. Na plazmie dostrzegam pierwszą trybutkę Julkę. Jej wynik to aż 9 ! Następnie widzę Davida , który zawalił i dostał 6 . Następnie widzę siebie i aż mi gorąco się robi na myśl o tym co mogliby mi dać. Okazuje się ,że dostałam aż 10 punktów , co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem ,ponieważ okazałam się lepsza od mojej siostry Clove ,która miała punktów 8. Jednak dłuższe szkolenia się opłacały . Dziękuje rodzicom to ich zasługa ! Nagle widzę liczbę 12 a obok niej Olafa.
-Gratuluje ! Jesteś najlepszy- rzucam mu się na szyje. Z nim na pewno wygram.
- Ty nie jesteś gorsza masz aż 10!
      Po chwili na ekranie widzimy tych z trójki ,a zaraz potem anorektyczkę z wynikiem 4. Następnie jest Mike ,który okazał się być rzeczywiście dobrym zawodnikiem, uzyskał bowiem ten sam wynik co ja. Reszta osób mnie nie interesuje , sami z nich słabeusze. Spoglądam jeszcze tylko na Louisa , któremu dali punktów 8. Ciekawe co ten głupek zrobił ,że mu aż tyle przyznali. No cóż najważniejsze ,że jestem lepsza od niego. Jego siła nie wygrała z moimi umiejętnościami , jaka szkoda!!
      Kończymy oglądać te całe show i idziemy do swoich pokoi. Jutro ,śniadanie dość wcześnie a zaraz po nim pójdziemy do stylistów ,którzy przygotowali nam już strój na wywiady. Wchodzę do mojej sypialni i od razu padam na łóżko i zasypiam.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej znowu taki krótki rozdział ,a tak długo się męczyłam z napisaniem go.











   

     

piątek, 28 lutego 2014

IX.Przepraszam

     Otwieram oczy. Przez chwile nie dociera do mnie gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Po chwili zaczyna mi się wszystko przypominać , łącznie z wczorajszym wieczorem. Patrzę na zegarek, dopiero szósta. Mimo tego nie mogę już spać. Wstaje i orientuję się ,że zasnęłam w bluzie i rurkach. Idę do łazienki , po krótkim prysznicu ubieram się i wychodzę z pokoju. Jestem ciekawa czy ktoś już wstał. W salonie widzę tylko Olafa. Trochę mi głupio ,że byłam wczoraj dla niego nie miła.
- Hej !
-Cześć, a ty co tak wcześnie? Śniadanie dopiero za godzinę.
- Nie mogę spać.
-Aha - mówi po czym odwraca się w kierunku telewizora. Wiem ,że mnie ignoruje tak jak ja go wczoraj.
- Chciałam cię przeprosić-szepcze i siadam koło niego na kanapie.
- Nic się nie stało. Wiem ,że ten z siódemki strasznie cię wkurzył ,ale to nie jest powód do tego by się do mnie nie odzywać.
- Wiem, wybaczysz mi to ? 
- Jasne w końcu jesteśmy w sojuszu- uśmiecha się do mnie. 
           

                                                                      ***
     Po porannym śniadaniu zjeżdżamy windą na nasz drugi już trening. Tym razem nie musimy już czekać na obecność wszystkich trybutów tylko bezpośrednio wejść do sali. Przy wejściu na basen odnajduję czekającą już na mnie Julkę. Pływalnia w której się znajdujemy jest ogromna ,ma aż piętnaście torów z czego tylko dwa są już zajęte przez jakiś chłopaków. 
     Już mam zacząć pływać ,gdy nagle zauważam jakiegoś chłopaka płynącego w moją stronę.
- To ty jesteś Patrycja ,tak ? -pyta.
- Mhm.
- Ja jestem Mike , pochodzę z czwórki - przedstawia się. Jest niski i chudy. Jego twarz jest cała w piegach ,a włosy ma koloru rudego.
- Co chcesz ?- pytam
- Sojuszu.
- Masz ze dwanaście lat a twoje umiejętności są zapewne dość marne.
- Trzynaście,a co do moich umiejętności to umiem pływać i robić wędki. Po za tym umiem posługiwać się trójzębem. To co mogę być waszym sojusznikiem.
-No dobrze , jeżeli Julka ,Olaf i David się zgodzą.
- Ja się zgadzam ,a Olaf raczej nie będzie miał nic przeciwko. Co do Davida to mu i tak wszystko jedno - odzywa się Julia.
- W takim razie możesz,ale jeśli nas okłamałeś i nie umiesz tych rzeczy to radzę ci wiać - uprzedzam.
- Bez obaw , po co miałbym was kłamać?  Może nauczyć was pływać?
- Mi przydałaby się pomoc ,ale nie wiem jak Julka.
- Mi tym bardziej ja przecież nic nie umiem!
   
      Pływamy przez około dwie godziny. Przez ten czas uczę się pływać pieskiem i kraulem. Julce też lepiej idzie, umie już utrzymać się na powierzchni i zaczyna pływać na plecach. Mike bardzo nam pomógł , fajny z niego chłopak. Trochę głupio mi ,że na początku nie oceniałam go za dobrze. Po basenie bardzo się zmęczyłam mimo to rzucam jeszcze nożami i postanawiam spróbować swoich sił na skałkach. Początkowo idzie mi nawet dobrze , ale czym wyżej jestem tym jest mi trudniej i niestety nie daję rady dotrzeć na samą górę. Czas leci mi tak szybko ,że za nim się orientuję trening dobiega końca. 
      Czekam przed windą na Olafa . Po chwili widzę go. 
- Hej jak tam ? Co dziś ćwiczyłaś - pyta.
- Byłam na basenie i na skałkach. No i mamy nowego sojusznika!
- Kogo? 
- To chłopak z czwórki ,ma na imię Mike. 
- No co ty. Przecież mieliśmy go nie brać , on jest słaby Pati. 
- To tylko pozory ,tak naprawdę nie jest słaby. Nauczył mnie nawet pływać!
- Ta akurat, po za tym nic już cie więcej nie nauczy.A Julka i David wiedzą?
- Julka wie, bo była przy tym.
- A David?
- Chyba nie.
- Świetnie ,czyli zawarliście z nim sojusz bez naszej wiedzy!- krzyczy na mnie. Nie wiedziałam ,że się wkurzy. 
- Nie obrażaj się. Myślałam ,że się zgodzisz. Po za tym Mike naprawdę dużo umie. Zaufaj mi no ,co mamy do stracenia. Jak się nie sprawdzi to zabijemy  go przy pierwszej lepszej okazji i po problemie. 
- Niech ci będzie. Przepraszam- mówi i mnie przytula. Nie wiem za co mnie przeprasza ,ale przytulenie mnie sprawia ,że czuje że mam prawdziwego sojusznika...


















niedziela, 23 lutego 2014

VIII. ZABIJE GO !

     Wychodzę z windy i siadam na kanapie przed telewizorem. Jestem na tyle zmęczona ,że nie zauważam ani Olafa ani Zacka ,którzy siedzą obok
- I jak na treningu ,nawiązaliście sojusz z chłopakiem z siódemki?
- ZABIJE GO ! ZABIJE GO! - krzyczę. Jestem zła , i pewna swego. Będzie moją pierwszą ofiarą, dostanie za swoje.
- Aż tak źle?
- Ona ma rację ,ten cały Lucas jest głupi - wyjaśnia Olaf. - Nie dało nawiązać się z nim sojuszu.
- Trudno, jego strata. Nie warto się tym przejmować Pati ,a tak po za tym jak wam poszło?
- Mi dobrze. Ćwiczyłem sztuki walki, wygrałem z każdym.
- A ty Patrycja? - pyta. Nie zamierzam odpowiedzieć , jestem zbyt agresywna i zła abym cokolwiek mogła z siebie wydusić. Teraz mnie obchodzi tylko jedna rzecz. Jak zabić tego z siódemki.
- Widziałem jak rzuca nożami, naprawdę świetnie jej idzie. Trafiała za każdym razem -wyręcza mnie Olaf. Lubie go ,doskonale wie co czuje.
- To dobrze. Wy sobie róbcie co tam chcecie a ja idę wsiąść prysznic - oznajmia , po czym wychodzi.
- O czym myślisz? - pyta Olaf.
- Nie ważne - odpowiadam , po czym bez słowa idę w stronę pokoju. Chcę być sama! Wchodzę do łazienki i postanawiam się umyć.Potem zakładam szarą bluzę i rurki po czym kładę się na łóżku. Nic mi się nie chce. Do kolacji jeszcze dużo czasu. Myślę o wszystkim. O siostrach , o bracie , o rodzinie. Ciekawe co u nich. Myślę też o igrzyskach ,które odbędą się za parę dni, o tym ile osób w nich zabije. O tym ile osób będzie chciało mnie zabić.
                                               
                                                                        ***
     - Patrycja , Patrycja - słyszę jakiś głos, po czym czuje kogoś rękę na moim ramieniu. Otwieram oczy i widzę Olafa .- Zasnęłam ? -pytam .
- Najwidoczniej tak. Melissa kazała ci powiedzieć ,że za pół godziny masz iść na kolacje.
- Nie jestem głodna , powiedz jej ,że tym razem  nie przyjdę.
- Coś ci się stało ?
- Nic , idź już! Zmęczona jestem.
- Dobra wyjdę, ale nie wiem dlaczego ukrywasz swoje problemy- wstaje i wychodzi. Boże czy on nie rozumie ,że mi nic nie jest. Mam po prostu gorszy dzień ,a on mnie nie chce zostawić w spokoju...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------ PRZEPRASZAM ZA TAK ,KRÓTKI ROZDZIAŁ.